„Kowboj parówka" Teatr Łaźnia Nowa / Kraków

Bilety: I - 50 zł, II - 40 zł, III – 25 zł, stojące - 15 zł

Uwaga! Podczas oglądania tego spektaklu brzuch cię rozboli od śmiechu. Spadniesz z fotela i będziesz się turlał po podłodze. O ile pozwolisz, by śmiało się dziecko w Tobie. Ten łobuz, świntuch i anarchista. Jeśli nie będziesz się wstydził takiego śmiechu, śmiech cię wyzwoli. Lepiej jednak nie pić zbyt wiele płynów przed przedstawieniem. Serio.
Wieczór z Kowbojem Parówką dzieli się na dwie odsłony: w drugiej części bolące ze śmiechu brzuchy ukoi muzyczna opowieść o Lordzie Bemolu w wykonaniu zespołu Zuzanny Skolias. Liberttem jest inna sztuka Mateusza Pakuły: “Lord Bemol”.

Jeśli po “Twardym gnacie, martwym świecie” Mateusza Pakuły myśleliście, że nie można napisać już bardziej absurdalnej, prowokacyjnie „głupiej” sztuki – bez reguł, bez sensu, bez grama powagi – to się mylicie. Pakuła, samozwańczy reprezentant nurtu literackiego zwanego kinderyzmem, znów ukrywa się za infantylnym światem, nieporadnym językiem, tworzy tekst, który mogłoby napisać dziecko. Tym razem wykorzystuje utwór napisany przez własnego brata w wieku dwunastu lat. I razem wypływają na surrealne Morze Możliwości. To podróż bez sensu w świecie bez logiki i z przesłaniem po nic. Jesteśmy w środku niezrozumiałego snu, śledzimy losy czarnoskórego lalkarza Dżo Mandarynki, który wyrusza na poszukiwania mitycznej marionetki, tytułowego Kowboja Parówki. Przygoda zaczyna się na krakowskim Rynku, zahacza o Toruń i bliżej nierozpoznane zakątki polskiej prowincji, by wreszcie zakończyć się w pewnym niemieckim mieście, którego nazwy tu z premedytacją nie zdradzimy. Dżo spotyka wielu niezwykłych bohaterów, tak dobrze wymyślonych, że aż niewiarygodnych, trochę rozmawia o rzeczach zupełnie nieistotnych, trochę niszczy polskiej architektury po drodze, na pewno jednak nie zawaha się ani przez chwilę, bo nie wie, co to wahanie i wątpliwość. W ogóle nic nie wie. Sam jest marionetką w rękach tajemniczego Stwórcy pozbawionego poczucia obciachu i z nadmiarem kiepskich dowcipów.
Spektakl Wiktora Logi-Skarczewskiego naśladuje rytm sztuki, eksponuje wszystkie filmowe i bajkowe klisze w nim zawarte. Nie wiadomo, czy trójka aktorów gra, czy tylko odczytuje swoje kwestie. Czy rozumie w czym uczestniczy, czy tylko horrendalnie się wygłupia? Kowboj Parówka wykorzystuje idiotyczne filmiki z You Tuba, demaskuje konwencje slapstikowej gry, zmienia bohaterów w postaci z filmów animowanych. Zuzanna Skolias, Krzysztof Piątkowski, Piotr Franasowicz i Roman Gancarczyk grają tak, jakby mieli po tym występie zakończyć swe zawodowe kariery, pożegnać się ze wstydu z najbliższymi i zaszyć na długie lata w Bieszczadach. Z czym to można porównać: z najdziwniejszymi skeczami Monty Pythona czy fragmentami z South Park, z nigdy nie wydanymi scenkami z Teatrzyku Zielonej Gęsi K.I Gałczyńskiego, bo komuś wydały się jednak naprawdę pisane w alkoholowej delirce?
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym