„Ghost dance” Teatr BRAMA / Goleniów

Bilety: I - 40 zł, II - 30 zł, III – 20 zł, stojące - 15 zł

reżyseria: Daniel Jacewicz
scenariusz: autorski, inspirowany twórczością Patti Smith, Allena Ginsberga, Boba Dylana
muzyka: autorska
występują: Jenny Crissey, Anastasja Miedviedieva, Lesja Szulc, Aleksandra Ślusarczyk, Patryk Bednarski, Oleh Nesterov, Wojciech Rosiński, Oliwier Szałagan, Olivier Jost

czas trwania: 70 min.
premiera: marzec 2017

Po spektaklu spotkanie z twórcami.
Prowadzenie: Łukasz Drewniak

Prawie sto pięćdziesiąt lat temu nad jeziorem Walkera zebrali się Indianie, żeby odprawić ceremonię odnowienia świata. Pilnująca rezerwatu amerykańska armia nie chciała i nie mogła pozwolić na zakazane rytualne tańce. Poszły w ruch karabiny maszynowe, wojownicy i ich szamani zostali rozstrzelani. Przerwany rytuał nie został nigdy dokończony. Indianie twierdzą, że za sprawą tej masakry równowaga żywiołów została zachwiana i to dlatego wykoleił się świat, pogrążył w wojnach, zbrodni i nienawiści. Teatr Brama postanowił odtworzyć tamtą ceremonię – jakbyśmy to byli winni umarłym – jednak zamiast rekonstrukcji etnograficznej i antropologicznej zespół z Goleniowa proponuje współczesny seans pieśni i opowieści. Nie jesteśmy Indianami, nie wierzymy w duchy, wierzymy w sztukę. Grupa aktorów zbiera się więc na scenie, żeby spotkać się we wspólnym chórze, śpiewa pieśni z wszystkich zakątków świata. Może choć jedna z nich będzie tą właściwą?
Co chwila gromada dzieli się na mniejsze grupy, oglądamy mikroscenki lub solowe występy. Każdy z uczestników rytuału proponuje własny temat, sytuację do odegrania. Monologi aktorów przybierają formę wściekłych politycznych tyrad lub intymnych spowiedzi na temat tego, co ich boli w dzisiejszej Polsce, dlaczego jesteśmy słabi i konformistyczni, co zdradziliśmy, czego nie potrafimy odkryć.
Nad sceną wiszą dwa wielkie tamburyny – ekrany i instrumenty zarazem. Muzyka jest tworzona na żywo, solistom akompaniują gitarzyści, słychać bębny i piszczałki. W Ghost dance mówi i śpiewa się wprost do widza, aktorzy zamykają nas w mistycznym kole wyznań. Wykrzykują światu swoją złość na niego w nadziei, że nastąpi oczyszczenie, że jakimś cudem znajdą kod znaków, słowa brzmiące podobnie do tych, które miały zostać wypowiedziane nad jeziorem Walkera.
Teatr Brama nie jest tylko kolejnym postgardzienickim teatrem, jego twórcy przekraczają konwencję teatru pieśni, zamiast tańca jest u nich publicystyka, pokoleniowy mianownik i atmosfera buntu. Ważne też, kto tworzy dziś goleniowski zespół. Mówią o sobie ironicznie, że Teatr Brama to pierwszy polski teatr złożony w większości z uchodźców. Trójka młodych ludzi z Ukrainy, Amerykanka osiadła w Goleniowie, belgijski Żyd, grupka Polaków… Muzycy, aktorzy, aktywiści społeczni z małego miasteczka na Pomorzu Szczecińskim. Miniaturowa teatralna wieża Babel. Niektórzy kaleczą język polski, drudzy mówią po angielsku, ale z obcym akcentem, ktoś przeklina po rosyjsku, inny śpiewa urywaną pieśń w ojczystym języku. Oczywiście nie wiemy, czy ich raz wzruszające, raz komiczne, raz wkurzające sceniczne gesty ocalą i odnowią postać świata. Pewnie nie, starczy, że widownia dozna oczyszczenia złych emocji. Na koniec zmęczeni aktorzy staną znów z reżyserem w kole i zanucą religijną pieśń. Finałowa pieśń koi dusze, teatr pozwala zagoić się ranom. Choć na chwilę.
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym

fot. Piotr Nykowski

„Ghost dance” Teatr BRAMA / Goleniów

  • fot. Piotr Nykowski