"Wracaj" Teatr Powszechny w Łodzi i Teatr Współczesny w Szczecinie

Bilety: I - 50 zł, II - 40 zł, III – 25 zł, stojące - 20 zł

autor: Przemysław Pilarski
reżyseria: Anna Augustynowicz
scenografia: Marek Braun
muzyka: Jacek Wierzchowski
kostiumy: Wanda Kowalska

występują: Maria Dąbrowska, Anna Januszewska, Monika Kępka, Małgorzata Goździk, Adam Kuzycz-Berezowski, Jakub Kryształ

prapremiera: 29 marca 2019 w ramach XXV Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

czas trwania: 1 godz. 15 min. bez przerwy

Po spektaklu spotkanie z twórcami poprowadzi Wojciech Majcherek.

Przemysław Pilarski zdobył w 2018 roku Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną za utwór Wracaj opowiadający o polsko-żydowskim uwikłaniu, o życiu po Zagładzie bez używania słowa Zagłada, bez większości holocaustowych rekwizytów i narracji. Polscy Żydzi istnieją tu wyłącznie w mrugnięciu. Nie dopowiada się ich losu. Nie mówi. Nie pokazuje w kostiumie i konkretnych biografiach.

Przy obiadowym stole jakaś rodzina, nawet nie bardzo polska. Matka podaje do stołu, syn dywaguje o tym, jakie danie i z czym bywa najlepsze, wycofana siostra, para Leśnych Dziadków upozowana na chór z Mrożkowego Indyka. Wszyscy jakby siedzieli w szklanym akwarium, zamknięci we własnych rytuałach. I to do nich ma przyjść Bobby Kleks, Bobby Żyd, Dylan i Cohen, Żyd gwiazdor, Żyd niepogromowy, ale bez pamięci, o tym co się w Polsce zdarzyło, kim był, po co wraca. To najdziwniejszy Żyd Wieczny Tułacz w polskiej dramaturgii.

Co by było – zastanawia się Pilarski – gdyby po wojnie po zawłaszczone majątki, domy, meble, przerwane życia i kosztowności zgłosił się nie człowiek z pejsami i w jarmułce, ze smutnymi oczami, tylko poeta, gwiazda, bard, idol tłumów? Jakoś trudniej przegnać Boba Dylana czy Leonarda Cohena spod drzwi niż Hertza czy Kirszensteina z Telawiwu.

Więc Bobby Kleks to jest Żyd światowy, popkulturowy, wielbiony. W sztuce Pilarskiego nie pamiętał nic, w spektaklu Anny Augustynowicz nie zapomniał ani jednego gestu. Szczecińska reżyserka obsadza w tej roli kobietę, Annę Januszewską, i czyni z niej zaklinacza przeszłości, reżysera upiornego seansu pamięci. Pokój, w którym ogłasza swoje melorecytowane monologi do mikrofonu, staje się sceną, polskim teatrzykiem odpominania i zapominania. Anna Augustynowicz pierwszy raz bodaj od czasów Pieszo sięga po postholokaustowe ujęcie świata, zmienia strzępy wspomnień i win w przedziwny muzyczny niemal utwór sceniczny, wystukany w rytmach, gestach i frazach aktorów. “Coś mi tu nie gra, coś mi tu nie gra” - powtarza Kleks Januszewskiej i te słowa organizują sceniczny świat. Jakbyśmy wszyscy w Polsce grali jakąś fałszywą melodię przeszłości, jakby w naszej pieśni o nas samych znalazły się zgrzyty i przestroje.

Tytuł sztuki Pilarskiego brzmi Wracaj. Powinno być chyba raczej Wróć! Wróć Polski Żydzie! Wróć. Ciągle wracaj, bo coś ważnego dzieje się wtedy z nami i z Tobą. Albo jak tytuł znanej pracy - Wróć, tęsknię za Tobą, Żydzie. A jednak dramat nazywa się Wracaj i nie chce nazywać się inaczej. W takim razie to słowo musi znaczyć coś bardziej nieprzyjemnego i agresywnego – wracaj skąd przyszedłeś! Może jednak chodziło o Nie wracaj! Tak brzmi naprawdę ten tytuł, polskie powitanie. „Nie” jest ukryte. Jak prawie wszystko u Pilarskiego, u którego pewnych słów się nie wypowiada. Wymazane. Ucięte. Przemilczane. Wypowiedziane poza sztuką.

Augustynowicz śmiało odwraca niektóre sensy i obrazy z dramatu Pilarskiego, nie zdradzając jego idei. Leśne Dziadki - wieczni, wyklęci, antysemiccy partyzanci - stają się w jej wizji parą młodych Polaków czyhających na nowy bohaterski świat, są zwiastunem rewolucji niepamięci i siły ogłuszającego narodowego krzyku. Augustynowicz broni matki, sprowadza jej syna Janusza do formy uwięzionego w dziecinnym kojcu - budzie człeko-psa. Siostra, strażniczka żydowskiej obecności, usmarowana ziemią i popiołem, śpiewa fragmenty Schubertowskiego Króla Olch. Wciąż i wciąż na nowo, bo seans Bobbiego Kleksa u Augustynowicz ma kolistą formułę, domknięty cykl dźwiękowy zaczyna się na nowo. Naszego lamentu nic nie przerwie, to musi brzmieć, póki może. Coś wraca, coś wraca, coś wraca...
Łukasz Drewniak, kurator teatralny Teatru Starego

Materiały prasowe teatru:
Spektakl opowiada historię człowieka o pseudonimie Bobby Kleks, który wraca po latach do powojennego Radomia i próbuje odnaleźć się we własnym domu - zasiedlonym już przez innych mieszkańców. Jednak fabuła, czas i miejsce są tutaj tylko pretekstem dla przedstawienia uniwersalnych prawd i obserwacji o człowieku.

„Nie tylko przez pryzmat historyczny czytałbym „Wracaj”, wszak jego drugim patronem jest David Lynch i cytat z „Twin Peaks”: Jesteśmy jak wędrowcy, którzy opuścili kiedyś swój dom. Ale – gdzie on jest? Czy w ogóle jest? A może nigdy nie istniał? Oraz - ponieważ pytań nigdy nie może być za wiele - Kim jesteśmy? Skąd przychodzimy? Czego nam brakuje?” - mówi autor sztuki Przemysław Pilarski, który za „Wracaj” otrzymał w 2018 roku prestiżową Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną.

"Tekst „Wracaj” nie dźwiga żadnej dosłowności - to utwór z tajemnicami do rozstrzygnięcia w duszy każdego widza. Jest ciekawy w kontekście budowania języka teatralnego, a jego sensy tworzą się nie w warstwie psychologii czy historii, lecz gdzieś ponad aktorami” – mówi o spektaklu reżyserka Anna Augustynowicz.

 

[Na pierwszym planie pośrodku kadru siedzi na czarnym krześle kobieta z gęstymi kręconymi włosami. Ubrana jest w czarne spodnie za kolano i czarny sweter, patrzy na wprost w naszym kierunku. Za nią po prawej stronie wznosi się niewysoki drewniany podest, na którym stoi ubrana na czarno kobieta wsparta na dwóch kulach, na podeście obok niej leży torba, czerwony materac czy kołdra, drewniane krzesło z obiciem, plastikowa butelka z wodą, jakieś zmięte kartki papieru czy chusteczki. Po lewej stronie kobiety na krześle, w głebi za podestem, stoi miedziana wanna, w niej siedzą dwie postaci, chłopak i dziewczyna.]

fot. Kasia Chmura

"Wracaj" Teatr Powszechny w Łodzi i Teatr Współczesny w Szczecinie

  • fot. Kasia Chmura