"Oratorium o mleku" Akademia Teatralna im A. Zelwerowicza / Warszawa

Bilety: I - 50 zł, II - 40 zł, III – 25 zł, stojące - 20 zł

scenariusz / teksty piosenek / reżyseria: Sławomir Narloch
muzyka: Jakub Gawlik
kostiumy: Aleksandra Gajek

czas trwania: 80 min.



Oratorium o mleku jest hybrydą gatunkową, tragikomicznym moralitetem ulepionym równocześnie z dramatu i muzyki, pozornie naiwną opowieścią, w której największy zbrodniarz ery chrześcijaństwa zmienia się w zwyczajnego bezgrzesznego wiejskiego chłopaka. Nie istnieją żadne zaświaty, nie ma przejścia na tamtą stronę ani żadnego zbawienia. I nawet śpiew nie jest modlitwą.
Młody reżyser Sławomir Narloch, związany przez lata z grupą Pijana Sypialnia, przygotował na warszawski festiwal Nowe Epifanie spektakl, który myli wszystkie tropy. Nie chce być nową wersją Jesus Christ Superstar, jego rozśpiewanie i komediowe popisy aktorskie ani nie sugerują formy musicalu, ani klimatu rodem z Dni Młodych w Lednicy. Narloch maskuje za pomocą muzyki przesłanie jakiejś nowej ewangelii, narracji bez świętości, zanurzonej w profanum, cały czas i do samego końca bardzo ludzkiej. Świeckiej, wiejskiej, zwyczajnej, zapisującej wcale nie pouczenia i przykazania, tylko chcenia, dokonania, niespełnienia. Próbującej być apokryfem z mrugnięciem oka i świętością jakby od niechcenia.
U Narlocha aktora uruchamia grający na żywo muzyk, w niektórych monologach wyręcza go śpiewak. I to nie jest metafora. W Oratorium naprawdę tak jest. Przestrzeń podzielona została na trzy strefy. Najgłębiej pod samym tylnym prospektem siedzą przed mikrofonami wokaliści obu płci. Podpisani nad głowami wielkimi literami: Judasz, Jezus, Matka Judasza, Dziewczyna Judasza, Anioł, Diabeł. Przed nimi znajduje się grupa instrumentalistów grająca na instrumentach dawnych i rzadkich oraz popularna sekcja akompaniująca, taka z pianinem, gitarami, perkusją. Na pozostałej części sceny aktorzy, którzy wcielą się szóstkę bohaterów, działają w specjalnej pustce, z kilkoma tylko przyniesionymi w rękach rekwizytami. W wolnych chwilach, przed i po etiudzie, siadają na ławkach pod ścianami z obu krańców sceny, patrzą na kolegów, słuchają wokalistów. Nie ma ich a są, tak samo jak przed songami nie ma wokalistów i jak nie ma muzyków w chwilach ciszy, bo zasłaniają ich milczące instrumenty.
Te trzy sfery - aktorska, wokalna, instrumentalna - wzajemnie się w spektaklu uzupełniają, wspólnie budują nie tylko sytuacje, ale główne role. Kiedy trzeba, jeden z wokalistów wstaje, reflektor oświetla wypisane na kartonie miano postaci a bohater grany wcześniej przez aktora słucha wraz z nami, co naprawdę myśli jego alter ego i jak to wyraża śpiewem. Muzycy pomagają wokalistom i aktorom, zapraszają do działań scenicznych, narzucają klimat sceny. Nie można w przedstawieniu Narlocha rozdzielić tych trzech wcieleń bohatera i trzech warstw emocji. Judaszem jest równocześnie aktor, muzyk i śpiewak. Reżysera interesuje moment, kiedy oddzielne byty sceniczne, różne osoby, budują coś razem, coś, co ostatecznie składa nam się na rolę Judasza.
Historia dzieje się gdzieś na polskiej prowincji, we wsi na skraju świata. Jasełkowi Anioł i Diabeł wygłupiają się nad rodzącą właśnie matką i jej dzieckiem. Judasz przychodzi na świat i poznaje jego smak. Świat smakuje jak kromka chleba ze smalcem zakąszana kiszonym ogórkiem. Chłopak spotyka od zawsze mu przeznaczoną Dziewczynę Judasza i, rzecz jasna, poznają się oboje w sensie biblijnym. Na scenie wygląda to tak, że rozebrani do majtek aktorzy skaczą przez sznur-skakankę, którym wywijają Anioł i Diabeł. W Oratorium to Diabeł uczy Judasza, jak orać i siać zboże, mieszka z nim w domu matki. Jezus mieszka po sąsiedzku, wygląda jak hipis prowadzący ekologiczne gospodarstwo. Tylko że pierwszy raz na scenę wchodzi już z deską między ramionami, ironicznie ukrzyżowany...
Wieś dla Narlocha to już nie miejsce zastygłego czasu tylko czasu pomieszanego. Różne czasy, różne rzeczywistości istnieją w niej równocześnie, ludowość miesza się z tym, co przynieśli do niej nawróceni na naturę miastowi. To jest wieś z książek i teatru. Pełna podmienionych znaków, przybierająca pozy z różnych porządków. Wieś powtarzająca ewangeliczne gesty i schematy, ale cały czas w zadziwiającym odwróceniu i pomniejszeniu.
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym

występują:
JUDASZ - Sebastian Figat
MATKA JUDASZA - Katarzyna Lasota
JEZUS - Adam Graczyk
ANIOŁ - Justyna Kowalska
DIABEŁ - Filip Krupa
DZIEWCZYNA JUDASZA - Justyna Fabisiak

Aktorzy wokaliści:
JUDASZ - Jan Marczewski
MATKA JUDASZA - Monika Świtaj
JEZUS - Jan Bogdaniuk
ANIOŁ - Magdalena Czuba
DIABEŁ - Patryk Pawlak
DZIEWCZYNA JUDASZA - Jowita Kropiewnicka

Zespół muzyczny :
Trąbka - Kajetan Puczko / Sebastian Portka
Puzon - Patryk Makowski
Tuba basowa - Maciej Szybiński
Klarnet - Franciszek Kmita
Akordeon - Jakub Gawlik
Lira korbowa - Jędrzej Sienkiewicz
Piła - Anna Bojara - Czarnecka
Cymbały - Rafał Biskup
Lutnia, ney, duduk, bębny obręczowe - Michał Kaczor
Perkusja - Michał Romanowski

[Wieloosobowa grupa na scenie. Z przodu sceny Trzy kobiety i trzech mężczyzn w dynamicznych, tanecznych pozach, w ubraniach nawiązujących stylistycznie do strojów ludowych. Za nimi pięcioosobowa orkiestra, muzycy siedzą na krzesłach. Z tyłu sceny cztery osoby z transparentami, na pierwszym napis „Jezus”, na drugim: „Dziewczyna Judasza”, na trzecim: „Matka Judasza”, na czwartym: „Judasz”. Transparenty są ręcznie wykonane przy użyciu kartonów i farby. Tło ciemne z refleksami żółtego i zielonego światła emitowanego przez reflektory.]

 

 

 

fot. Bartłomiej Trzeszkowski

"Oratorium o mleku" Akademia Teatralna im A. Zelwerowicza / Warszawa

  • fot. Bartłomiej Trzeszkowski