"Debil" / Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Bilety: I-80 zł, II-60 zł, III-40 zł, IV-20 zł 

Miejsca IV - scena widoczna jest tylko z pozycji stojącej

 

Parter i loże sali widowiskowej wyposażone są w pętlę indukcyjną     petla-1 

Po spektaklu o godzinie 19:00 rozmowę z twórcami poprowadzi Łukasz Drewniak. 

Autor: Malina Prześluga 

Reżyseria: Piotr Ratajczak

Muzyka: Tomasz Lewandowski

Scenografia, kostiumy, reżyseria świateł: Marcin Chlanda

Obsada:

Bożena Adamek – Kangurzyca, Matka
Alina Szczegielniak – Prosiaczek, Ciotka Staszka
Dominika Feiglewicz – Królik
Rafał Szumera – Kubuś Puchatek, Kuba
Grzegorz Łukawski – Kłapouchy, Ojciec
Antoni Milancej – Krzyś, Maciek Andrzejak

 

Czas trwania 60 min.

Dramat Maliny Prześlugi we wrześniu 2020 roku otrzymał Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną, czyli najwyższe (także finansowo) wyróżnienie jakie może otrzymać w Polsce autor tekstu dla teatru. Malina Prześluga napisała sztukę bardzo niepoprawną obyczajowo, która ukrywa w środku (jak śliwka pestkę) sztukę naprawdę polityczną. Ta pierwsza wzbudziła protesty niektórych środowisk, tę drugą nie wszyscy chcą dostrzec.

Pierwszym tematem „Debila” jest problem niepełnosprawności. Debil to było przecież kiedyś takie ohydne słowo naznaczające osoby upośledzone umysłowo, odstające od normy. Prześluga oddaje głos jednej z nich. Czterdziestoletni Kuba nie jest samodzielny, ma umysł pięciolatka i właśnie jedzie z rodzicami tramwajem na imieniny ciotki Staszki. Wchodzimy w sam środek jego monologu, Kuba próbuje żyć równocześnie w dwóch światach, tym rzeczywistym, zredukowanym do kilku obszarów poznania i w drugim, z bajki o Kubusiu Puchatku. Rafał Szumera nie imituje żadnej z chorób, żadnego upośledzenia. Przestrzeń gry przypomina surrealny ogródek, pierwszy kadr pokazuje Kubę śpiącego na wielkiej białej łyżce, z której wyrasta choinka. Bohater Szumery ubrany jest w pomarańczowy garnitur, wygląda jak elegancki hipster ze Zbawixa, jak gwiazda telewizyjnego show. Daje się ponosić opowieści, tylko słowa go zdradzają, tylko z języka, którym mówi, wynika jego prawdziwa pozycja społeczna i granica poznania.

Monstrualny, pędzący jak tramwaj po szynach na długiej prostej, monolog Kuby, kontrapunktowany jest finalną opowieści matki niepełnosprawnego dziecka. Bożena Adamek mówi monolog matki Kuby, wstrząsającą, realistyczną opowieść o życiu z niepełnosprawnym dzieckiem, o pustce i biedzie. O monotonii i strachu, co będzie potem, kiedy zabraknie jej sił do opieki. Opowieść zaniedbanej, udręczonej kobiety, której życie skończyło się wraz z chorobą Kuby, jest poruszającą puentą spektaklu.

O niepełnosprawność Kuby, o taką prezentację „innego” w teatrze wybuchła przed premierą wielka awantura. Pisano listy do „Dialogu”, który opublikował „Debila”, zarzucano stygmatyzację osób niepełnosprawnych, niezrozumienie problemu, środowisko związane z Teatrem 21 Justyny Sobczyk i Justyny Lipko-Koniecznej żądało wyłączności na podobne tematy i bohaterów, twierdząc, że niepełnosprawnego w teatrze może (i powinien) grać tylko ktoś naprawdę niepełnosprawny. Inaczej jest to kradzież tożsamości, podszywanie się pod nieswoją narrację. Tymczasem Prześluga, a tym bardziej Ratajczak, potrzebują takiego a nie innego Kuby, żeby pójść krok dalej. Sztuka i spektakl nie są realistycznym zapisem z jednego dnia osoby niepełnosprawnej, w pewnym momencie, perspektywa rozszerza się. Nie o jedną rodzinę tu chodzi, nie o jedno mieszkanie, takie czy inne miasto a o cały kraj. I tu zaczyna się drugi wielki temat „Debila”.

Z niepełnosprawnego Kuby wychodzi Polak, obywatel i wyborca. Komentator i beneficjent rzeczywistości. Człowiek przerażony światem, który uciekł gdzieś daleko. Owszem, to ryzykowny zabieg, ale logiczny, bo skoro według politycznej poprawności inność to wymysł, inni to my, nie jesteśmy inni, tylko wszyscy tacy sami, może cały naród jest Kubą, Kuba przemawia za niego, artykułuje jego fundamentalne potrzeby. Ucieczka czterdziestoletniego Kuby z imienin do domu, pierwsza samodzielna wyprawa bez rodziców kończy się w Pałacu Prezydenckim. Kuba dołącza do grupy osób na wózkach zwiedzających siedzibę głowy państwa, wchodzi do gabinetu i postanawia zmienić świat. Prześluga i Ratajczak dyskretnie tkają odniesienia do filmów: „Forresta Gumpa” oraz „Głupiego i głupszego”, dają współczesnemu Kubusiowi władzę Króla Maciusia Pierwszego. Marzenie bohatera rozsadza jego rzeczywistość, a może staje się rzeczywistością. Kuba zostaje prezydentem, poznany w autobusie kolega bez nóg - Maciej Andrzejak – premierem. Kuba postanawia zaprowadzić porządek w kraju, wygłasza orędzia, zaczyna rządzić dekretami.

I wtedy rozumiemy, w błysku olśnienia, że rządy Kuby są metaforą oczekiwań tej części polskiego społeczeństwa, która lepi świat z resentymentów, z biedy i niezrozumienia szybko zmieniającego się świata, jest rozzłoszczona i zła: z powodu cierpienia, braku pomocy i perspektyw. To w ich imieniu odzywa się Kuba, chce prawa i sprawiedliwości czyli powszechnej równości. Skoro wszyscy będą tacy sami, brzydcy i bezbronni, biedni i upośledzeni, zniknie przemoc wobec słabych, „wszyscy będziemy dobzi”.

Przemawiający Kuba Szumery idzie dalej, woła: „Usuwamy wszystko, co jest przeszkodą, usuwamy wszystko, czego nie rozumiemy. Co nie może być częścią naszej rzeczywistości”. I nie tylko brzmi jak Krzysztof Kononowicz ze słynnego spotu kandydata na prezydenta, ogłaszający, że kiedy on zostanie wybrany na najwyższy urząd, znikną wszystkie patologie, całe polskie złodziejstwo i „nie będzie niczego”. „Unieważniam wszystko, czego nie rozumiem” – krzyczy Kuba i jest w tym krzyku cały polski strach. Likwidacja inności jest możliwa przez zejście wszystkich na ten sam poziom wykluczenia i upodlenia. Inność jest bronią przeciwko tym, którzy nie są inni. Historia niepełnosprawnego chłopca, który uciekł z domu zmienia się w przedstawieniu w diagnozę narodzin totalitaryzmu, w studium uwiedzenia populizmem. „Tylko ja będę mówił. Odebrałem wam głos!” – krzyczy Szumera w uniesieniu, to już nie chory chłopak śniący swój sen, to prorok nowego porządku. Brzmi znajomo, prawda?

Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze starym w Lublinie

„Debil” to prapremiera dramatu uhonorowanego Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną za najlepszy tekst 2020 roku. Dramatu, który w przewrotny i dowcipny sposób porusza złożony temat osób z niepełnosprawnością i temat świata, który próbuje – a czasem nie próbuje wcale – z tym tematem dialogować. A dialogować trzeba; byle robić to mądrze, z empatią i czułością.

To będzie opowieść o Kubie. O mężczyźnie z niepełnosprawnością intelektualną, który ma „czterdzieści lat skończone”. Kuba lubi zupę, swoich przyjaciół ze Stumilowego Lasu i chce żeby wszyscy byli "dobzi". Kuba nie lubi bigosu, schodów i złych ludzi. Dlatego Kuba marzy, by zmienić świat, by zrobić go lepszym. I kiedy zdobywa taką możliwość, to robi to. Tak jak potrafi.

Paradoksalnie „Debil”, mimo że mówi ustami niepełnosprawnego jest bardziej obrazem braku empatii i pogardy "zdrowego społeczeństwa", niż ukazaniem wnętrza bohatera, który jak sam o sobie mówi "jest debilem wykreowanym na potrzebę chwili".

 
#opisujemy
 
Zdjęcie pięciu osób na scenie w delikatnie fioletowawym świetle. W centrum na pierwszym planie mężczyzna w różowym garniturze i ciemnej koszuli. Jedną rękę ma opuszczoną wzdłuż tułowia, a drugą unosi wysoko przed sobą z wyprostowanym palcem wskazującym. Na drugim planie po lewej kobieta w sukni ślubnej wskazująca wysoko uniesioną ręką w lewo. Po prawej postać w ciemnym kombinezonie wskazująca palcem w prawo. Na dalszym planie bliżej lewej jeszcze dwie postacie - stojące prosto. Jedna w jasnym stroju z szerokimi spodniami i żakietem. Druga w ciemnoniebieskich, krótkich spodenkach białej koszuli i różowej marynarce. W tle po lewej schody, po prawej dziwna konstrukcja przypominająca krzew lub słup gęstego dymu rozszerzający się w górę.

 

Fot. Bartek Barczyk

"Debil" / Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

  • Fot. Bartek Barczyk